Plaża główna

-no, to straszne. miałem kaca na rozpoczęciu w drugiej klasie. to było okropne. - skrzywił się na samo wspomnienie. złapał za butelkę i się napił. wino było słodkawe, całkiem smaczne.

a on zniknął leslie, bo się upiła i zmuliła i podbiegł do rose. - cześć, skarbie. olewasz mnie.

pocałował ją w policzek swoimi franzowymi ustami i trochę się zaniepokoił. znaczy chyba się rzumienił. ona go onieśmielała. nie był już taki odważny, jak przez smsy. - hm, co tu robisz? szpiegujesz mnie? - uśmiechnął się nieśmiało i dotrzymywał jej już kroku.

-nie wiem, rozpłynęła się w powietrzu, kiedy zauważyłem ciebie. - uśmiechnął się do niej i objął ramieniem. wolał jednak pomyśleć, że kłamała i rzeczywiście go szpiegowała. to by było fajniejsze. - więc nie leżałaś tam naga i nie czekałaś aż przyjdę w śnie do ciebie? szkoda.

i wpadł, tylko właśnie dlatego, ze nadstawił dzióba na buziaka. bo mu zależało na tym buziaku, ona miała fajne miękkie wargi. - wrr! - zdenerwował się trochę, jak już miał mokrą pupcię od wody. no co! kto by się nie zdenerwował. szkoda dla niej,. że on szybko biegał. i w końcu ją dogonił i nawet wziął na ręce! ha ha. nawet, nawet się zakręcili tak. i szedł w głąb wody. - ciekawe kto się będzie śmiał ostatni. - śmiał się jej w twarz xd

-jak nie, jak tak. - i w ogóle się pluskali w tej wodzie, wcale nie było zimno tylko fajnie i przyjemnie. i ja spadam, to cześć. odprowadził ją i sam poszedł też do siebie. ano.

siedziała sobie na plaży, nie miała co ze sobą zrobić zbyt duzo myśli biło w niej. wydawało jej się że coś się świeci z jej przyjaciółką i tym franzem, a ona była tak zajęta sobą że nic nie zauważyła w ogóle nie spytała ją o nic czy ma kgooś czy coś, głupio się z teog powodu teraz czuła. siedziała tutaj jak wspomniałam, nawet tramepk nie zdjęła. włosy rozwiewał jej wiatr jednak się tym nie przejmowała, a było trochę chłodno przez chłodny wiatr. miło by było gdyby nie padało. napisała do niego, bo musiała, inaczej by tu sama oszalała i tak chwilę po wysłałnym sms uważała siebie za skończoną idiotkę. w ogóle czuła się dziwnie, ale za nim tęskniła? .... to było niemożliwe, tym bardziej że widziała go raptem może godzinę temu? sama nie wiedziała ile czasu upłynęło od ich pożegnania, a tym bardziej od ich stosunku. patrzyła wzrokiem beznamiętnym w morze, modląc się w duszy o jakąś odpowiedź.

Nathiel natomiast cały czas myślami był przy tym co sie wydarzyło z nią, bez przerwy o tym myślał i nie mógł o tym przestać myśleć, nawet nie próbować przestać. Śpieszył się na spotkanie, gdzie to obiecał przybyć i z powodu że się śpieszył to nie zostawił u siebie w pokoju gitary. W końcu przyszedł i widział już ją na przeciw niego. POdszedł do niej i się uśmiechnął do niej, trzymając futerał z gitarą.
- jestem, wybacz że tak długo... co robisz?

-Nie było tak długo- uśmiechneła się i kazała mu usiąść koło niej, znaczy pokazała cnie. - w sumie, czekałam na Ciebie i chwilę popisałam z lexie, znalzała chyba sobie przyjaciela co tak ostatnio szukała- zaśmiała się. - w ogóle miałeś mi opowiedzieć o swoim zespole- uśmiechnęła się-i mi zagarasz, jak masz tutaj gitarę- tu tak ładnie poprosiła tak słodko

- ale i tak powinienem być szybciej...
Uśmiechnął się do niej wesoło i usiadł obok niej. Spojrzał w niebo, w sumie ładne było i pogodne tak jakby ale w zasadzie go pogoda nie interesowała. Kiedy zaczęła mówić do niego, ten spojrzał na nia i uważnie ją słuchał. Zaś kiedy się zaśmiała, ten uśmiechnął się do niej ponownie
- no to tylko jej pogratulować tego, że znalazła... co do zespołu, cóż jest nas czterech... ja jestem wokalistą i przy okazji gram na gitarze... W zasadzie nic ciekawego, nie mieliśmy żadnych poważniejszych występów... jednakmam nadzieję że się s=to zmieni
I w tej chwili wyciągnął gitare i zaczął graćpewien utwór. Kiedy skończył spojrzał nanią. Pogadali sobie z uśmiechami na twarzy i następnie rozeszli się.

[zt oboje]

więc szła, a z nią szła lena. - świetnie ci w tej fryzurze, naprawdę. - aha, szły z salonu fryzjerskiego. niewiele się zmieniło w wyglądzie leny. miała teraz tylko grzywkę na prosto, bo myślę, że ona bardzo fajnie wygląda w grzywce na prosto! o. sama afrodyta ją na to namówiła. słodko wyglądała, uwodzidzielsko. chociaż nie jestem przekonana, czy lena chciała tak w ogóle wyglądać. zimna woda oblewała nagie stopy frodzi, która niosła w swoich zgrabnych rączkach swoje sandałki.

ej to musze ava nowego dać! no weź ale to jutro i w ogóle koloru nie chce mi się szukać, wybacz. no i ona namówiła się tylko dzieki afrodycie bo to w końcu jej przyjaciółka i jej ufa i ma dobry gust. - no dzięki mam nadzieje ze nie tylko ty tak myslisz- usmiechneła się. - a w ogóle jak wczorajsza randka?-spytała bo na nią wczoraj czekała w łózku ale zasneła ;x

to ja ci fajne avatarki znajdę! xd
zmarszczyła czoło. - była krótka. ale zdążył mi się oświadczyć. - roześmiała się. - znaczy się tak dla zabawy, noo. - spojrzała na nią. - a kim był ten facet, co cię odprowadził? - uniosła brwi, ona jest wielki brat. ona widzi wszystko. zastanawiała się, skąd w ogole lena ma takie branie, skoro dla facetów jest dużym przeciwnikiem intelektualnym. jeśli nie jest się odpowiednio wykształconym, jeśli nie ma się pojęcia o świecie, to nie ma co w ogóle zagadywać do lenki. kochała ją. ale czasami dziewczyna była zbytr negatywnie nastawiona do mężczyzn. owszem, afrodyta też ich czasami miała po wyżej uszu, tym bardziej, że tylko patrzyli się na jej cycki! ale lubiła z nimi rozmawiać, lubiła kiedy ją przytulali.

w sumie gdyby nie dodała że dla zabawy to zawraz by ją coś kopło i umarła by oO - no mam nadzieje że dla zabawy- odetchnęła z ulgą. - no to był jude, student medycyny zaprosił mnie na ciastko kawę potem kolację do tej drogiej restuaracji wiesz?- spojrzała na nia - nie był jednym z tych napaleńców - pwoiedziała no właśnie to jest dziwne, że ma takie branie a nie lubi facetów znaczy napaleńców i wgl. ona była strasznie ostrozna! i w każdym widziała napaleńca smurne xd

pewnie w afrodycie też... i uważała, żeby czasem nie zaszła z nią w ciążę! pozamaciczną w kolanie, jak to niegdyś moja znajoma rozgadywała. stare, ale jare. - uuuhuuu, jak student to stary jakiś. - ucieszyła się, że to nie był napaleniec. - jezu, ci studenci to chyba coś w sobie mają. justin studiuje architekturę krajobrazu i też jest słodki. - kopnęła jakiś kamyszek, albo nie. podniosła muszelkę! - czemu masz nadzieję? to było słodkie. zrobił mi pierścionek z kwiatka i nawet uklęknął. - rozmarzyła się. - ale nie wiem... teraz mi nawet nie odpisuje na smsa.

o boże u mnie czegoś takiego nie było ahaha xd -no może i tak, może są bardziej dojrzali ale to chyba nie wszyscy i tak a może trafiłysmy na jakis wyginiony gatunek co?- spytała poza tym jakoś specialnie nie zależało jej na tej znajomości. - no może i tak no ale wiesz jesteś jeszcze młoda, no ale słodkie było jak dla zabawy- przyznała z usmiechem - na pewno odpiszę - zapeniwała ją.

cienko było xddd później się wydało, że to tylko guz. a szkoda! nie lubiłam jej nigdy xd
westchnęła. - pewnie mnie już nie lubi. - zmartwiła się. - oj... tam, wyrosną z tego. mój ojciec nie jest obleśny. - boże, kolega mi mówi o murzyńskich pałach xdddddd wybacz mi. ona też pomyślała o męskim członku! jezu, aż ją pot oblał. to by musiało boleć. znaczy stosunek. ohoho.

-lubi lubi jestes wspaniała!- pwoiedziała bo była tego pewna no! a ona ją kochała jak przyjaciółka, no. - no mam nadzieje ale wiesz do 30 nie chce czekać- skrzywiła się i spojrzała na morze na chwilę jej ojciec też taki nie był ale on już był raczej stary! o boze dobra xdd a ona o tym nawet nie myslała nie myslała nigdy o stosunku! tak na poważnie, zanczy o jej stosunku dokąłdnie

chyba, że o stosunku do czegoś, tak? xd na przykład do aktorsta. to myślała? no dobra, wiem, że tak. bo ona mądra przecież jest. - wybierzmy się na jakiś koncert. - wypaliła, ale dostała smsa. - uf... oby to był on! - teatralnie wyjęła telefon z torebki i się zacieszyła. - no w końcu. wiesz, czego w sobie nie lubię poza ogromnym biustem? - spojrzała na nią wyczekująco, a kiedy tamta już próbowała coś powiedzieć, ona wydukała: - tego, że jestem niecierpliwa.