Lodziarnia

.

Ulubione miejsce Julii. Lody, które tu serwują, sprawiały, że humor jej się momentalnie poprawiał. Miała nadzieję, że i teraz tak będzie. Po szybkim prysznicu i zmianie odzienia, wtargnęła tu i usiadła przy ulubionym stoliku obok okna. Stąd mogła przyglądać się ludziom na ulicy. Rozsiadła się wygodnie, wyciągając długie nogi w stronę przejścia między stolikami i słuchając muzyki, zapewne jakiegoś koncertu z pianinem w roli głównej, konsumowała lody i patrzyła przez okno.

Nie słyszała, że chłopak coś do niej powiedział, ale uśmiechnęła się lekko, widząc go. Wstała i przytuliła go mocno na przywitanie, bo w końcu całe wakacje sie nie widzieli-Cześć Dan, co tam?-zapytała z uśmiechem. Faktycznie, ta lodziarnia poprawia humor.

-Dzięki, kupiłam sobie je w Grecji. Mam też prezent dla Ciebie, ale to jak się spotkamy w akademiku-powiedziała z uśmiechem. Szybkim ruchem wzięła mu swój pucharek lodowy, bo to ona ma doła, a nie on-Co tam? Jak wakacje?-zapytała.

-Zobaczysz-parsknęła śmiechem-Na pewno Ci się spodoba-dodała i zjadła sporą dawkę lodów. Po paru łyżeczkach dała chłopakowi pucharek, w którym było jeszcze dużo innych smaków. Tak się z nim podzieli-A gdzie byłeś?-zapytała-Tzn. gdzie wyjechałeś?

-Nieeee-jęknęła-Chcę skończyć jeeeśćć-dodała i pociągnęła go za rękę żeby usiadł. Uśmiechnęła się szeroko-Musisz być cierpliwy, bo inaczej nie dostaniesz prezentu-dodała z uśmiechem.

-Oczywiście, że o Tobie myślałam, cały czas, gdy pisałam do Ciebie smsy, na które nie byłeś łaskaw mi odpisać-zmrużyła oczy-Trzydzieści siedem smsów! Zmarnowałam na Ciebie kupę forsy, a Ty!!? Nic! Martwiłam się, cholero-dodała, nieco ciszej, bo się trochę uniosła.

-Taaak wiem-powiedziała głośno za nim i kończyła swoje lody. I poszła.

toteż przyszły. - a na jakim kierunku jesteś? - zapytała rudą siadając przy stoliku. zajrzała do karty ale i bez tego wiedziała co weźmie.

-aktorstwo. czemu zrezygnowałaś? - przegryzła wargę. trochę ją to zaskoczyło. może na aktorskie było beznadziejnie? przestraszyła się, że msa to zły wybór!

zapiszczała i roześmiała się do telefonu. - zaprosił mnie! na spacer! - wydarła się jak jakaś mała dziewczynka, kiedy to kolega z klasy wysyła jej walentynkę. - mmmmrrrr. - była wniebowzięta. to urocze, prawda?

spojrzała na nią. - naprawdę? to mnie pocieszyłaś. myślałam, że takie dno, że wolałaś zmienić kierunek niż się nudzić. - uśmiechnęła się. szybko jadła swoje lody.

-okej, pamiętać będę. - ubuziała lenę. roześmiała się na słowa amelii. - mam nadzieję, że on groźny nie jest. - wstała i poszła nie dając buziaka rudej. bo i tak jej nie lubi, o.