mostek nad rzeczką!

uśmiechnęła się do niego, podpierając się łokciami o kolana i bawiąc włosami. na chwilę zapanowała cisza, trochę niezręczna, przynajmniej dla marie, sama nie wiedziała dlaczego tak niezręcznie się czuła przy nim, podczas gdy wcześniej uwielbiała jego towarzystwo, lubiła spędzać wakacje w jego domu i z jego rodzicami. powoli czuła, że to już zginęło bezpowrotnie. gapiła się w chodnik przygryzając nerwowo wargę od środka. - a co u twoich rodziców? - odwiesiła sie i spojrzała na franza.

- chciałabym żyć kiedyś w takim małżeństwie, jak twoi rodzice - mimowolnie przeczesała kilka razy palcami jego włosy. lubiła jego rodziców i podziwiała to, że pomimo kłótni cały czas są razem. - hm, wszystko w porządku? - spojrzała na niego, bo pamiętała jak zachowywał się kiedy miał jakiś problem czy dylemat i teraz też to zauważyła.

uśmiechnęła się kiedy pocałował ją w policzek i powiedział, że lubi z nią rozmawiać, zrobiło jej się strasznie miło i przyjemnie. nawet przez chwilę zaczęła myśleć, że jeszcze może kiedyś wrócą do siebie. chociaż jeszcze przez chwilę myślała o tym, że już nigdy do siebie nie wrócą...skomplikowane to wszystko. - ja z tobą też. a najbardziej lubiłam te przegadane całe noce.. - uśmiechnęła się na myśl o wspomnieniach i miała ochotę się do niego przytulić, ale za bardzo się odsunął i jeju, wstydziła się. ;c

ok, powspominali jeszcze trochę starych czasów i pośmiali się trochę, a potem rozeszli, bo ja musze iść ;// do kiedyś tam!

chloe stała na mostku, oparta o tą barierkę (ktoś zmienił czcionkę, czy tylko mi się tak wydaje? ;d) i nie wiem czy była umówiona z chace'em czy przypadkowo się spotkają, ty decyduj! ;p

nie wiem oO ja nic nie tykałam xd dobra byli umówieni bo wgl wieki się nie widzieli to się umówili jakoś gdzieś i wypadło że teraz i tu. przybiegł prawie że truchtem bo naucyzciel go zatrzymał gdzieś tam, okej. był bez aparatu.- hej chloe!- zawołał z fajnym uśmiechem z daleka i jej pomachał!

właśnie, my też się musimy się spotkać! w starbaksie :d - cześć, chace - przywitała go i wytknęła go palcem, wbiła mu go po prostu w jego miły torsik - spóźniłeś się - zmarszczyła brwi. tak na prawdę nie czekała na niego dlugo czy coś, ale przyzwyczaiła się do tego, że to ona zawsze się spóźniała i to zawsze na nią wszyscy narzekali, wiec teraz ona chciała się na kimś wyżyć troszeczke, nie żeby chace w ten sam sposób na niej się wyżywał wcześniej, no nie, tak nie było nigdy. - no, ale nieważne - uśmiechnęła się kącikowo, tak na sekundke - co tam u ciebie?

już otworzyli?! tak wiedział że się spóźnił i mu było głupio i wgl i z tyłu miał taki prezent dla niej ciii! - no wiem wiem, ale no przepraszam. ale mam wytłumaczenie- rzekł i wyciągnał z tyłu za siebie taka fajna ramkę jakąś z jej zdjęciami co jej na plaży robił jakiś czas temu i w ogóle no dał ją miał nadzieje że jej się spodoba- to z okazji wczorajszych urodzin - wyszczerzył się- z życzeniami spełnienia marzeń.

no! już we wtorek czy tam poniedziałek :>
no to teraz ją zaskoczył i to nawet trochę bardzo! bo pamiętał o jej urodzinach, w przeciwieństwie do innych ;c - jeju, chace - nie wiedziała jak zareagować na początku - dzięki! - pocalowała go w policzek i przytuliła tak przelotnie i przyjrzała się tym zdjęciom, które wyszły bardzo dobrze - pamiętałeś o moich urodzinach.. - usmiechnęła się taka rozanielona. bo zrobiło jej się bardzo miło, że pamietał. już nie chodzi o sam prezent. bo tak jakby reszta znajomych o niej zapomniała.

oja! ale fafjnie!
- nie no nie ma za co, chciałaś zdjęcia więc pomyślaem że dam Ci w tej ramce tak prezencie- uśmiechnął się. -mam nadzieje że sam prezent Ci sie podoba,co?-spytał z nadzieją w głosie bo sam nie wiedział co jej kupić tak szczerze. - no jakbym mógł zapomnieć?- usmiechnął się wesoło z jej reakcji i w ogóle.

- pewnie, że mi się podoba - uśmiechnęła się wesoło. w ogóle dzięki niemu teraz wpadła w radosny nastrój. - no inni jakoś zapomnieli.. - wzruszyła ramionami, bo nie chciała popadać teraz w jakiś dziwny humor, dlatego więc cieszyła się, że chace pamiętał.

- to śweitnie że podoba, bo tak szczerze mówiąc już tydzień chodziłem za jakimś prezentem niestety nic lepszego mi do głowy nie wpadło niestety nie jestem w tym dobry, trochę ograniczony do tego co robię- wzruszył ramionami i objął ją ramieniem i pewnie ruszyli przed siebie- widać innym tak nie zależało- rzekł patrząc przed siebie- masz ochotę na lody? -spytał- ładna pogoda jest w koncu

- czyli tobie zależało na mnie? - uśmiechnęła się chytrze spoglądając na niego z dołu bo pewnie był wyższy i objęła go w pasie, jak on ją objął. - ooo tak, z wielką chęcią! - powiedziała i pewnie poszli, zacznij.