Boisko do koszykówki

Gość

nie usłyszał jej, ale poczuł ten balsam o zapachu owoców leśnych. tylko ona takiego używała. wyciągnął słuchawki, w ogóle to zapomniałam napisać,że on nie siedział tylko grał w kosza :d ale powiedzmy,że usiadł na chwilę żeby odsapnąć. -hej! a nic, obijam się. -wyszczerzył się. -nadal używasz tego samego balsamu? -myślał,że już ich nie produkują.

Gość

oja xd pewnie śmierdział potem, ohyda xd podrapała go po kolanku, bo siedział po turecku. - tak, jest wciąż tak samo słodki, chcesz spróbować. - wydęła usta i zacmokała powietrze przed nim. nawet się specjalnie wychyliła i mógł zobaczyć jaki miała staniczek! a miała piękny, koronkowy, koloru zielonego jabłuszka.

Gość

nie śmierdział,bo grał krótko i nieintensywnie :d -a mogę? -przejechał więc paluchem po jej górnej wardze i oblizał palec potem, świntuch. -faktycznie dobry. może też go sobie kupię i będę jadł tak jak owocową pastę do zębów dla dzieci. -zaśmiał się. pewnie miała spory dekolt, skoro mógł podziwiać jej melony,a raczej meloniki.

Gość

nie miała dużego, ale pewnie koszulka jej się odgięła...... xd ona go ugryźć chciała, ale podarowała mu macanie jej ust brudnymi, śmierdzącymi paluchami. pewnie teraz urośnie jej na ustach grzyb. i umrze! to smutne, zabijał ją powoli ten twój bryan. - co tu robisz... z piłką i w ogóle w dresowych spodniach. - zrobiła bardzo pytającą minę, a później się roześmiała. ze swojego głupiego, oczyweistego pytamia.

Gość

nie umrze, bo na jego palcach nie było zarazków, używał tego gluciatego niebieskiego mydła z reklamy :d zawsze miał go przy sobie, przed jej przybyciem sobie wydżyznął go trochę i ta dam, zarazki są ded. przyjął pozycję na myśliciela. -zastanówmy się, co mogę robić na boisku z piłką i w dresie? siedzieć na ławce i czekać na ciebie, tak. to trafna i dobra odpowiedź. -zaśmiał się i walnął jej z dyni xd a potem zaczął się chichrać jeszcze bardziej.

Gość

ja mam to mydło! xd carex xd chyba.
walnął ją z dyni? w sensie, że z główki dostała? xd
ona śmiała się też, bo czemu niby nie. śmiech to zdrowie, będzie żyć dłużej. - czego słuchałeś? co śpiewałeś? - zapytała błądząc wzrokiem po jego ustach. chyba była nimfomanką już, bo chciało się jej seksu w chwili tej obecnej.

Gość

tak xd ale dobra,nie dostała :d -czego słuchałem? muzyki. -roześmiał się z jakże wyszukanego dowcipu. -akurat słuchałem metallici, a spiewałem "fortune,fame,mirror vain, gone insane, but the memory remains!" - co właśnie jej zaśpiewał teraz zamykając oczy i udając Jamesa H., a szło mu to dobrze,bo przecież był na aktorstwie.

Gość

ojej! przyglądała się mu i w ogóle zabawnie wyglądał taki udający muzyka. - nie wiedziałam, że masz taki miły głos. - bo jednak miał miły, taki fajny, że aż chciało się go słuchać. naprawdę, nie podlizuję się teraz.

Gość

Wyszczerzył się i podziękował za komplement. -mogłaś o tym nie wiedzieć,bo zazwyczaj śpiewam tylko pod prysznicem. aż się sobie dziwię,że w ogóle teraz ci to zaśpiewałem. -ale uznajmy,że to było podziękowanie za to,że mógł obejrzeć choć trochę jej meloniki.

Gość

ona taka dupodajka, to pewnie kiedyś tam, dawno temu nawet je macał i ssał. nie wiem! - no patrz, jestem zaszczycona, że mogłam usłyszeć próbkę twojego boskiego talentu. - uśmiechnęła się. - nudzi mi się bryan, zróbmy coś szalonego.

Gość

no jaki pech, bryan nie miał pojęcia co mogliby zrobić, żeby to było wystarczająco szalone dla antoniny. -no nie wieeem antonino. -rozłożył bezradnie ręce. -pogońmy się wokół boiska. -zachichrotał. -kto kogo pierwszy złapie ten zada jakąś karę temu kto się dał złapać. -nawet nie było to takie głupie, bo już sobie zaczął wyobrażać, jakie kary może dać jej,a ona jemu.

Gość

roześmiała się nawet tym swoim świetnym śmiechem. takim wibrującym, takim szczerym! - ale ja biegam szybciej od ciebie. to by było nie fair. - pokazała mu język. - pograjmy! - wstała nawet i zdjęła ze stópek swoje obcasy, bo jednak dbała o buty i nie chciała ich zniszczyć. ; c

Gość

-kto szybciej biega to się okaże. -zarechotał i wstał. -no to uciekaj już,żebyś miała jakieś szanse. -poradził jej i brodą wskazał boisko. pewnie fajnie się jej będzie biegało, bo placyk był nagrzany od słońca. ale on swoich trampków lepiej niech nie ściąga :d będzie lepiej dla niej i roślin wokół.

Gość

o fuj! pewnie by umarła od tego odoru, co to tam się wytworzył wokół jego stóp xddd ale ej, jej chodziło, żeby w kosza pograli. - to daj piłkę! - wyszczerzyła się do niego zakładając kosmyk włosów za ucho.

Gość

No chyba,że tak. no to rzucił jej piłkę i wszedł na boisko, podbiegł do kosza gotów ją kryć i uniemożliwiać trafienie do kosza. w ogóle to zaraz idę ;c

Gość

więc pewnie ograła go , bo dał jej fory. a potem się rozeszli, skoro idziesz. papa.

» Boisko do koszykówki