Restaurant Le Percolateur

-ja może wezmę... eee, - zajrzał jednak do karty. zamknął oczy i wybrał coś na chybił trafił. - żart teściowej. - przeczytał i się skrzywił. to może być okrutne danie. ale okej, niech będzie. - kiwnął głową. - a ty? co weźmiesz, lena?

-o, jaka urocza nazwa. oby było dobre. - wymruczał do niej, kiedy już mężczyzna odszedł. - opowiedz mi coś o sobie. - patrzył cały czas na nią i zastanawiał się, jaką naprawdę osobą jest lena. skąd pochodzi, czy go polubiła.

-no, nie wiem. odpowiedz co się działo w twoim życiu od pierwszych chwil do teraz. - wzruszył ramionami. nie chciał jej nic narzucać. nich powie, co chce, żeby o niej wiedział. xd

uśmiechał się przez cały czas, kiedy mówiła. - to fajnie. ciekawe życie prowadziłaś z mamą w brzuchu. - roześmiał się, kiedy już skończyła. - nie... chyba to niekulturalne, żebym pytał o jakieś szczegóły, skoro nasza znajomośc... - zerknął na zegarek. i zrobił jakąś tam minkę, fajną nawet. - trwa tak niewiele. - pochylił się, czy tam zgarbił nad stoliczkiem i napił się reszty swojej kawy.

ale w tym czasie przynieśli ich jedzenie. - uu, nawet miło wygląda. - uśmiechnął się do talerza. - jesteś wegetarianką?

gdzieś tam było napisane, że to niekulturalne, kiedy się mówi smacznego xd - tobie też, leno. - i zabrał się za jedzenie. - a... może ulubiona twoja piosenka jaka jest?

-o... kiedyś znałem pewną delilah... była pusta. - roześmiał się. - a film? albo reżysera? - spojrzał na nią znad widelca. - jezu, to baranina.... - wymruczał zadowolony przeżuwając mięso.

ijaaaaaaa.
-ja lubię tarantina! boże, dla mnie to taki odjazdowy facet, że normalnie nie mam słów. - tego z kolei ja kocham. - no i woody allen. dwóch facetów, których kocham, mimo że nie jestem gejem i go kolesi mnie nie ciągnie. - wzruszył ramionami. - titanic.... lubię tą scenę, kiedy on ją rysuję. nie pytaj dlaczego. - no cóż, niech nie bierze go za napaleńca. xd

ja teraz szukam z nim jak był, grał znaczy w stay alive ;3 xddddd
-oj, jestem tylko niezbyt udaną kopią adama z ogrodu eden, nie muszę być idealny. - uśmiechnął się delikatnie i wrócił do jedzenia.

-no, nie wiem. nie każdy jest od razu seksistowski, napalony. trochę stereotypujesz nas. - spojrzał na nią poważnie i napił się soku, bo też zamówili xd

-jaki głupi wiek? - roześmiał się. - chyba jednak z niego wyrosłem. fakt faktem jednak jest taki, że ja od zawsze traktuję dobrze kobiety. i jeszcze nikt mi nie zarzucił, że byłem wobec nich niegrzeczny.

roześmiał się. - więc jednak się załapuję na ten głupi wiek. jestem wyjątkiem od reguły. przykro mi, że cię rozczaruję i podważę twoją teorię.

-jestem jak ptak dodo. fajnie, zawsze go lubiłem. - roześmiał się. - odprowadzić cię, czy boisz się, że będę cię później nachodził? - poprosił o rachunek.