Fontanna

mili chciała mieć dzieci murzyniątka, żeby mieć z nimi czarno-białe zdjęcia, hihi, pozdro kuba wojewódzki. - palę - powiedziała, sziz e rebel normalnie. a może po prostu papierosy pomagały jej utrzymywać linię:kto wie, inaczej roztyłaby się jak jakaś kasia cipciopek. wzięła od niego papierosa i nachyliła się, żeby jej przypalił, bo widziała jak tak robią na starych filmach, super seksi. - tak, lubię prawdziwych facetów, takich usmarowanych olejem silnikowym i z gołymi klatami.

-no wiesz, fuj. - podpalił jej włosy ale. hihi. żartuję. fajnie się zaciągnęła tym papierosem, on swoim też, naturalnie. - będziesz miała żółtą cerę, skróę szarą i w ogóle neifajna bedziesz od tych fajek, wiesz? - ubuział ją w policzek, bo miał na to taką małą chrapkę, ochotę miał niemałą w sumie. - nie noś takich krótkich sukienek, bo się przeziębisz. - zatroskany to mówił, bo się obnażała strasznie.

zdzira z niej trochę z tymi sukienkami, ale co poradzi, skoro tylko takie wzięła ze sobą! w buenos aires było cieplej. - to też dobrze, zawsze chciałam być chińczykiem - ale ona egzotyczna, tylko murzyni i chińczycy jej w głowie. zwinęła mu jeszcze jednego papierosa, jak nie patrzył i pocałowała go teraz ona w policzek. - idę, dan, do zobaczenia następnym razem! - powiedziała i rozpłynęła się w powietrzu, bo skończyła szkołę magii i czarodziejstwa hogwart, to znała takie triki.

ale czad, neich go kiedyś nauczy. polazł sobie stąd, bo przecież nudno mu samemu by było, on lubił towarzystwo. uśmiechnął się do jakiejś starszej pani i pewnie poszedł do pokoju.