zatrzymala sie znow:-ok! zapomnialam o tym, juz zadowolony?-powiedziala to tak jakby nie zapomniala o tym. nie chciala byc traktowana jak jakas szmata, do jasnej.:- ty zapomniales? fajnie! no to chodz!-zlapala go gwaltownie za nadgarstek, gwaltownie jak na kobiete, i zaprowadzila do najbliższej lawki. zmusila go do tego zeby usiadl, usiadla tuz obok niego. oparla lokiec o oparcie lawki. a o reke policzek. patrzyla na niego, calkiem odwrocona w jego strone;-rozmawiajmy wiec!-dalej wkurzona.