McDonalds

Gość

Pokłócił się z rodzicami w domu, więc postanowił zjeść śniadanie na mieście. nie wiedział na co konkretnie ma ochotę, ale zdecydował się na McDonald's. usiadł sobie przy oknie zamawiając wcześniej jakiegoś tam big hamburgera, Mc Flurry, colę i frytki. pyszne śniadanie,nie ma co,ale raz na jakiś czas mu nie zaszkodzi.

Gość

Mia zaś zupełnie wymęczona po balu, postanowiła zaszaleć jeszcze raz i przysporzyć sobie sporą dawkę węglowodanów i tłuszczy. Zamówiła sobie frytki, te rożki z szynką i serem, te nowe co na śniadanie są i colę, jakieś lody i coś jeszcze. Wzięła tacę, która była dosyć przepełniona i rozejrzała się po mcdonald'sie, który przez swoją małą powierzchnię, miał mało stolików. A to oznaczało, że nie miała gdzie usiąść.
Ale jednak! zobaczyła jedno miejsce przy ladzie, na krześle barowym. Powoli, stukając cicho trampkami o posadzkę, ruszyła w stronę lady. Niestety, ktoś ją wyprzedził i z wrednym uśmieszkiem ją podsiadł. Zrezygnowana rozejrzała się po pomieszczeniu i zobaczyła Bryana. Kojarzyła go ze szkoły, więc bez zbędnych przemyśleń, usiadła na przeciwko niego, obdarowując go promiennym uśmiechem.

Gość

Jadł i jadł sobie w spokoju, gdy ktoś do niego się przysiadł. uniósł głowę i lekko się uśmiechnął mieląc żuchwą na prawo i lewo. -cześć. -przywitał się z tym samym uśmiechem, chwilę na nią popatrzył i zabrał się za kontynuowanie hamburgera. skądś ją kojarzył, pewnie ze szkoły. te rude włosy, nie da się ich zapomnieć.

Gość

Spragniona napiła się coli, przyglądając się chwilę chłopakowi jak jadł, po czym zabrała się za wcinanie rogalików czy rożków, nie wiem co to tam jest z tą szynką i serem.
-Jesteś Bryan, prawda?-powiedziała, gdy skonsumowała jednego z rogalików-Kojarzę Cię z aktorstwa, mieliśmy kiedyś zajęcia razem-dodała, uśmiechając się delikatnie i zjadając jednego frytka-Amelia-wyciągnęła przez stół dłoń.

Gość

Wytarł swoją łapkę w serwetkę i uścisnął jej rękę. -Bryan. -mimo,że znała jego imię to się przedstawił. -niesamowite,że pamiętasz moje imię z jednych głupich zajęć. -normalnie ucieszył się tym faktem, że jakoś zapadł jej w pamięci. -dziwne miejsce jak na śniadanie, nie? -zmienił temat.

Gość

Zaśmiała się szeroko-mam dobrą pamięć do twarzy i imion-wyjaśniła-a, że masz charakterystyczne blond włosy, to utkwiłeś mi w pamięci-dodała, uśmiechając się. zjadła parę frytek, przyglądając się chłopakowi.
-no cóż, niektórzy się tylko tutaj odżywiają-powiedziała i zerknęła wymownie na kobietę, która siedziała przy równoległym stoliku. Mia dawała jej co najmniej 150 kg wagi. No cóż.

Gość

-Miło mi to słyszeć z twoich ust. nie powiem,że twoje włosy też nie zapadły mi w pamięć,ale niestety nie pamiętałem twojego imienia. mżesz mnie za to skarcić. -zaśmiał się i dyskretnie spojrzał na otyłą kobietę. sama wybrała taką drogę... chyba że była na coś chora i otyłość jest wynikiem tej choroby. ale wtedy raczej nie jadałaby w McDonaldzie... Bryan nie rozumiał ludzi,którzy utyli aż tak po prostu dlatego,że tyle żrą. inaczej postrzegał osoby otyłe,ale chore. no i powiedział to wszystko Mii, ale tak żeby czasem ich sąsiadka nie słyszała.

Gość

Zmrużyła oczy, udając zezłoszczoną faktem, że nie pamiętał jej imienia.
-Pożałujesz tego-pogroziła mu palcem, lecz po chwili zachichotała. Spojrzała jeszcze raz na kobietę, która siedziała niedaleko i wzdygnęła się. Gdy patrzyła na tą kobietę, wyobrażała sobie siebie z taką wagą. No cóż, na punkcie swojego wyglądu, Mia była totalnie przeczulona. Zapewne po tym, jak pochłonie całą tacę, będzie musiała iść do łazienki.
Zaśmiała się cicho.

Gość

-Tak? jakoś się ciebie nie boję. -oznajmił wesoło i odsunął od siebie już pustą tackę. wziął teraz kubek z colą i zaczął sączyć ją przez słomkę. -nie patrz już na tą panią. -skarcił ją,ale tak dla żartów. nawet gdyby ta pani była kosmitką to niegrzecznie tak się przyglądać.

Gość

Pokręciła głową, zerkając ostatni raz na tą kobietę, a po chwili wróciła wzrokiem na Bryana. Uśmiechnęła się wrednie.
-Powinieneś zacząć się bać. Z natury jestem spokojna, ale mogę pokazać swoje drugie oblicze-zaśmiała się

Gość

-Drugie oblicze? czyli jakie ono jest? zamieniasz się w sado maso i mścisz się na swoich facetach bijąc ich batem? -zachichotał wyobrażając ją sobie w ciasnym czarnym, lateksowym stroju, który zasłaniał naprawdę niewiele jej ciała z krwistoczerwonymi ustami i złowrogim spojrzeniem. a na łóżku przykuty do poręczy leżał on,cały przerażony....... zachichotał jeszcze bardziej, prawie dusząc się colą.

Gość

Parsknęła śmiechem. Dziękowała Bogu, że w momencie, gdy mówił Bryan nie piła coli, bo zapewne chłopak miałby na sobie jej ślinę i colę.
-Tak, oczywiście. Mam talent do bicia batem-powiedziała, śmiejąc się dalej i przyglądając chłopakowi-Chcesz je poznać?-zapytała

Gość

-Ej, mógłbym? naprawdę? -ożywił się, ale z drugiej strony po chwili przemyśleń doszedł do wniosku,że nie chciałby być bity i to w łóżku, PRZEZ KOBIETĘ. -albo wiesz co? masz jakieś inne łagodniejsze sposoby na zemstę? -zmrużył oczy i przyciszył głos.

Gość

Zachichotała i napiła się coli.
-No cóż, jest jeszcze opcja łagodniejsza, ale to prędzej sprawi Ci przyjemność, a nie będzie karą-powiedziała, uśmiechając się szeroko.

Gość

-O! brzmi interesująco. jaka to opcja? zdradź mi ją, proszę. -błagalnym tonem prawie że to powiedział. i miał takie maślane oczy, jak jakiś mały szczeniaczek.

Gość

-Nie mogę, Bryan. Wtedy bym musiała Cię zmusić do tego, a potem zabić-powiedziała cicho, pochylając się w jego stronę-Ściśle tajne-dodała.

Gość

-A skąd wiesz,że musiałabyś mnie do tego zmuszać? może zrobiłbym to dobrowolnie, z własnej woli? -zapytał patrząc wprost na nią.

Gość

Zaśmiała się-To jest propozycja?-zapytała, unosząc brew z uśmiechem. Poczuła się dziwnie. Zaraz, zaraz! Ona była cnotką niewydymką! Klub czystości! Nie mogła!-Raczej na nią nie przystanę-dodała po chwili.

Gość

-Nie wiem o czym pomyślałaś, ale to nie była propozycja z mojej strony. -wyjaśnił lekko. nie chciał przecież zaciągnąć jej do siebie na szybki numerek. nie lubił czegoś takiego, miał szacunek dla dziewczyn, a tym bardziej dla tych,które nie przystawały na takie propozycje. właściwie tylko dla tych.

Gość

Uśmiechnęła się lekko, pokazując, że dziękuje chłopakowi za to, że nie jest kolejnym dupkiem, który nalega na jakiekolwiek igraszki.
-a więc o czym rozmawialismy wcześniej?-zapytała, uśmiechając się szerzej.

Gość

-wcześniej... o otyłych osobach, coś mi się tak zdaje? jeśli masz na myśli to 'wcześniej'. ale dobra, domyślam się,że jesteś z msa, na jakim kierunku? -zaczął tradycyjny i najbezpieczniejszy temat. i skończyła mu się cola, z przykrością to stwierdził.

Gość

-Byłam na aktorstwie, dlatego się poznaliśmy, bo byłam w pierwszej klasie, a Ty w drugiej-zaczęła-ale w połowie roku się przepisałam i jestem teraz na tańcu. Robię teraz to, co kocham-uśmiechnęła się szeroko
-Choć tak na prawdę, trochę tęsknię za techniką mowy-zaśmiała się-Nauczyciel był na prawdę sympatycznym gościem.

Gość

w myśli skarcił się za swoją sklerozę. -ah tańczyyyysz. całkiem fajnie. -odparł i odstawił pusty kubek po coli na tackę. -technika mowy to naprawdę ciekawe zajęcia, a pan X i jego humor są nie do podrobienia. -zaśmiał się.

Gość

-Pamiętam jak zaczął się ze mnie naśmiewać, gdy miałam jeszcze nijaki akcent-powiedziała, śmiejąc się. No fakt, faktem. Przez trzy lata mieszkania w USA, dalej słychać w jej głosie było łamany polski akcent, wymieszany z jakimś baltimore'owskim.-Zawsze się polewał, gdy mówiłam ę i ą-dodała chichocząc.