Lunapark

.

a ona zrobiła sobie wagary, bo akurat teraz miała zajęcia i tak właśnie znalazła się tutaj. i pierwsze jak przeszła przez bramę wejściową to zauważyła wielką różową watę, którą trzymał nie kto inny jak jej kolega dan(załóżmy, że znają się ze szkoły). chociaż na początku na serio myślała, że to jakaś blondynka siedzi, no, ale jednak to on. w sumie lepiej, że on, bo raczej wolała chłopców. podeszła do niego żwawym krokiem i z wyszczerzem na ustach. - o, hej, danny - stanęła tuż przed nim i popatrzyła łąpczywie na tą watę i poczęstowała się bez pytania - widzisz, w końcu się spotkaliśmy - powiedziała z uśmiechem.

uśmiechnęła się kącikowo i usiadła koło niego. - fajne miejsce, dawno nie byłam w lunaparku - odparła tak po prostu i znów poczęstowała się watą.

//oj sorry,że tak długo bo mama mi weszła....-.-

podziękowała mu za watę i smacznie sobie ją zajadała - no właśnie.....nie lubię dzieci - odparła gapiąc się na tą całą dzieciarnię, nie wyobrażała sobie siebie w przyszłości jako matki. - chyba nigdy nie będę mieć swoich - dodała i teraz palce jej się pokleiły od tej waty, ale nie miała w co wytrzeć ani nic, biedna.

roześmiała się, a wiatr potargał jej trochę włosy, wyrzuciła tą watę, bo już nie miała na nią ochoty przez te klejące palce. - no tak ja nie chcę być też ojcem -uśmiechnęła się. a z tym piwem, myślałam, że on jakieś tam znalazł co już stało wcześniej..xd nie wiem czemu. - czemu znowu ja mam być tą od wymyślania? - przyjrzała się jego profilowi i wzięła od niego butelkę, przy okazji trochę wytarła palce i upiła dwa łyki - piwo z rana, niedobrze z tobą dan - powiedziała oddając mu piwo.

popatrzyła na jakąś kolejkę górską, co się jeździ do góry nogami i te inne bajery, przyszło jej do głowy coś głupiego, tzn żeby najpierw najeść dana jakimiś fastfoodami a potem kazać mu jechać tą kolejką. ale nie była wcale taka wredna, poza tym to by na pewno nie wypaliło, zresztą to tylko jeden z jej chorych pomysłów. wcale nie miała ochoty potem oglądać wymiocin dana. - słaba wymówka, danny - odparła spoglądając na niego kątem oka i w ogóle usiadła sobie po turecku na tej ławce i bawiła się swoim trampkiem. - no dobra, nic, nieważne, ale poetm będziesz miał taki wielki piwny brzuch, a wtedy nie wyglądałbyś atrakcyjnie i wtedy chyba bym już się z tobą nie zadawała... - zrobiła smutną minkę.

- tatuaże? - popatrzyła na niego trochę zdziwiona - chyba musiałbyś mnie najpierw upić, żebym się zgodziła - roześmiała się. - chociaż w sumieee.....-zastanowiła się chwilę, fajnie by było mieć nawet tego słonia na nadgarstku, najlepiej niech sobie zrobią dwa takie same i będą połączeni tym ze sobą do końca życia. - no nie wiem, to na pewno boli - popatrzyła na niego z uniesionymi brwiami i ziewnęła,bo się dzisiaj nie wyspała. ale jak się obudziła to już potem nie mogła zasnąć, przez słońce, miała taki głupi pokój. - ale y w ogóle tak serio czy nie serio? - spytała bo może on tak tylko rzucił, a ona już zaczęła sobie wyobrażać gościa ze studia tatuażu całego w tatuażach i z kolczykami we wszystkich możliwych miejscach, fuj

-no, no, tautaże. - kiwał zachwycony swoim pomysłem główką, tak że jego blond włosy śmiesznie poruszały się na wietrze. taaak, pewnie sobie zrobią serduszka i miszela będzie o to zazdrosna, no cóż. radował się całym swoim ciałem, że ona już nawet przychylna jest tym pomysłem. - będę trzymał cię za rękę! - nawet na dowód ten właśnie złapał ją mocno za dłoń i przytulił do swojego ogolonego policzka. - na serio, oczywiście. zgódź się, zgódź! - on właściwie sobie pomyślał, że mógłby sobie zrobić dziarę na penisie, okej! xd

hahahaha, niech tam zrobi! xd
- a co to by miało być? - spytała, bo tak łatwo nie da się przekonać, chociaż już bardziej była za niż przeciw. - ale masz jakiegoś znajomego co się na tym zna? -spytała, bo lepiej by bylo jakby miał, bo zawsze lepiej u kogoś sprawdzonego to robić.

potrząsnęła tą ręką, bo prawie jej ją zgniótł -może być nadgarstek - uśmiechnęła się, bo chyba właśnie się zgodziła. - dobrze zróbmy sobie serduszka - żartowała akurat, ale śmiesznie by było jakby musiał łazić z serduszkiem, którego nie da się zmyć. - ok, ale takie same? michelle się nie pogniewa? - spytała chociaż tak bardzo nie obchodziło jej to czy michelle się to spodoba czy nie, ale nie chciała wywoływać jakiś kłótni i sporów, zwłaszcza, że były razem w pokoju i nawet dosyć się lubiły! bo w sumie to ja nawet nie wiem co jest pomiędzy michelle i danem.

ja też czasami się gubię, co między nimi jest, hej. roześmiał się na serduszka. - okej, serduszka są okej. więc serduszka na nadgarstkach. lewych! bo bliżej serca. - wymruczał jej do ucha i złapał ją za przegub dłoni. - coś tyyyy, nie pogniewa się. pewnie nawet nie zauważy. czasami mnie nie zauważa. - teatralnie westchnął.

- okej -uśmiechnęła się zwycięsko, bo nawet nie myślała, że zgodzi się na serduszka, ale jak się zgodził to fajnie. - oj, biednyy - przejechała palcami po jego policzku - boże, ale jak umrę z bólu to zorganizujesz mój pogrzeb, bo to będzie twoja wina - wbiła mu palec w ramię, wbijając w niego spojrzenie. nadal niestety obawiała sie bólu, bo taka z niej krucha i delikatna kobietka, hehe.

- no to jak przy akademiku, to musiałbyś mnie często odwiedzać, szkoda, że byłabym już nieżywa - zaśmiała się i poszli i zrobili sobie te tatuaże, bo ja zaraz i tak muszę iść ;c chyba, że zrobią je innym razem, jak chcesz! ja lecę, pa!

Trzymała tę jego dłoń modląc się, żeby nikt ze zwiadowców Franza tego nie widział, później zów by było halo, a tego chciała uniknąć. Spojrzała na chłopaka, gdy mówił o wacie i uśmiechnęła się delikatnie. Chyba jeszcze miała wątpliwości co do tego wypadu, co jeśli stanie się coś, czego później nie będzie się dało odkręcić. Pomimo, że wybrała F. nadal była rozdarta. Nie chciała wybierać, być z dwoma również, a szkoda.
- Truskawkowym! I dla mnie średnią, to że dopiero zacznę treningi, nie znaczy że teraz możesz mnie utuc i będę to spalać, o nienie Mój Drogi.- uśmiechnęła się ciepło. Spojrzała na stoisko z balonikami. Uśmiechnęła się nieco szerzej patrząc na niebieskiego delfinka, identycznego jak ten, którego miała w dzieciństwie i wraz z kuzynem, który posiadał głowę królika wypuścili je w stronę nieba. Chwilię później dwie chmury do złudzenia przypominały te ich baloniki, ahh dobre czasy! (historia prawdziwa <3)