Basen

.

Vicky przyszła na basen. Przebrała się w swój śliczny kostium kąpielowy i wskoczyłą do chłodnej wody. Brr, mogłaby być cieplejsza, pomyślała. Zaczęła pływać, szybko, ale równomiernie

Emma odstawiła swoje rzeczy do akademiku i z nudów postanowiła iść na basen. Pomysł wydawał jej się absurdalny, ale zapragnęła zanurzyć się w zimnej wodzie, odetchnąć, pomyśleć nad tym, jak teraz będzie, a co, jak nie pływanie jest do tego idealne? Trochę jej zajęło, zanim znalazla budynek basenu, ale już wkrótce przebierała się w szatni. - jestem dziwna - stwierdziła, wychodząc spod prysznicu i szybko wskoczyła do wody. Nie wynurzała się z niej przez kilka chwil, bo brakowało jej już powietrza. Właśnie wtedy wpadła na Victorię. - sorry! - mruknęła.

Wynurzyła się spod wody, biorąc głęboki wdech - Nie szkodzi - odpowiedziała Na szczęście się nie utopiłam - wycisnęła wodę z włosów, nie miała zwyczaju pływać w czepku - Jestem Vicky - przedstawiła się bez zbędnych ceregieli

- Emma - odpowiedziała szybko, mrużąc oczy. Mogło wydawać się to niekulturalne, albo przedstawić Em w świetle wrednej i niemiłej dziewczyny, ale tak naprawdę szczypały ją od chloru, ale stwierdziła, że nie wyleci od razy do Victorii z tekstem, jakie to ona ma wrażliwe oczęta, przetarła je tylko szybko. - lub Em, jak wolisz. - zdobyła się nawet na uśmiech. - łał.. jaka Ty jesteś wysoka - spojrzała na nią do góry. Sama Emma nie była może niska, bo 170 nie jest takie złe, ale 180 zrobił na nią wrażenie.

Roześmiała się - Taka jakaś wielka wyrosłam - odpowiedziała - Trudno mi kupić ubrania na siebie, większość jest za krótka - Ale ty też chyba nie jesteś krasnoludkiem - zauważyła - Fajnie się dzisiaj pływa. Też jesteś z MSA?

- no, matka natura ma szczęście, że mnie wyposażyła chociaż w długie nogi, bo z cyckami już gorzej - skrzywiła się, ale potem od razu się zaśmiała - inaczej miałaby ze mną niemiła pogawędkę.. no tak, z ciuchami trudno, ale za to pewnie jak idziesz ulicą wzrok samców skupiony jest tylko na Tobie, ciekawe być tak w centrum uwagi. - uśmiechnęła się - no.. całkiem nieźle. Własnie tutaj przybyłam.. dzisiaj... - pokręciła głową, chcąc zaznaczyć, że na razie to z zaaklimatyzowaniem w nowym miejscu nie ma mowy.

- Wiesz, ja jestem chuda, więc jak już znajdę coś długiego to na mnie wisi - powiedziała, śmiejąc się pod nosem - Ale jeśli chodzi o facetów to nie jest najgorzej, przynajmniej tak było jak mieszkałam w Kanadzie. W ogóle tam byłam taką osobliwością, bo wyglądam raczej jak z południa. Ja też niedawno przyjechałam, ledwie co się wprowadziłam do pokoju - trajkotała - Jestem na aktorstwie

- aktorstwo? - od razu podchwyciła temat, co prawda sama nie była na tym kierunku, ale Drew tam chodził już trzeci rok, więc stwierdziła, że długonoga piękność nie umknęła jego uwadze. No chyba, ze inny rocznik. Zamyśliła się na chwilę, myśląc o braciszku z wrednym uśmieszkiem. Pewnie teraz się denerwuje, że wskoczy w złe towarzystwo, albo jakiś facet zacznie ją podrywać. Oh tak, już widzi tą jego minkę i zaciśnięte pięści. Otrząsnęła się - na ten kierunek chodzi mój brat, tylko, ze trzeci rok, więc nie wiem czy to Twój przedział - stwierdziła. - ja taniec, nareszcie! Nie mogłam się doczekać, aż się tutaj dostanę! - podskoczyła do góry z entuzjazmem, przez co znów ochlapała Victorię - o kurczę! wybacz, muszę się uspokoić, sorry, ale ja tam prawie orgazmu dostałam, jak się dowiedziałam - zaśmiała się.

- Ja jestem na drugim roku, więc pewnie nie znam, a jak się brat nazywa? - zapytała, bo może go widziała albo skądś kojarzyła. Przetarła tylko oczy, kiedy tamta ją ochlapała i powiedziała - Nie szkodzi, żyję. No, taniec to fajny kierunek. Ja jestem dosyć sportowa, więc taniec też lubię. A jak ci się podoba w Baltimore?

- drugi, drugi... to pewnie jak coś, znacie się tylko z jednej nocy - przewróciła oczami - Collins. Może go kojarzysz. W sumie jest dosyć charakterystyczny, ale cicho szaaa, że jestem z nim spokrewniona! Ludzie się na mnie rzucą i będą paplać, a to ta mloda od Collinsów, a ja chcę, żeby poznali mnie jako Emmę, wiem, to dziwne, ale jak stary człowiek, mam jakieś dziwne nawyki - zaśmiała się i usiadła na brzegu basenu, potrząsając leniwie nogą, tym razem uważając, by nikogo nie ochlapać. - no cóż, fakt... taniec jest.. przepiękny. ta możliwość wyrażania emocji, uczuć.. bezcenne. dlatego to pokochałam. a jak mi się tutaj podoba? - westchnęła - jestem tutaj od godziny, zdążyłam obejrzeć tylko akademik. Nawet nie poszłam jeszcze z papierami do dyrektora.. ale pierwsze wrażenie.. miłe. - stwierdziła, marszcząc czoło - Ty też mieszkasz w akademiku?

- A to nie znam - stwierdziła po chwili namysłu - Rozumiem cię, ja też wolałabym być znana jako ja, a nie jako czyjaś siostra. Ja sama mam dwie starsze siostry, więc dobrze rozumiem twoją sytuację, chociaż z siostrami to pewnie jest inaczej. Mieszkam w akademiku, w pokoju 28

- pewnie kiedyś poznasz. - zaśmiała się - mieszkałaś już w nim? jak tam jest? są jakieś imprezy, czy wszyscy grzeczni? - co prawda, nie wierzyła, że wszyscy są grzeczniutcy i te sprawy, ale wolała sie upewnić, by nie wyjść na głupią. W tej chwili poczuła ukłucie w sercu, już nie będzie jej domu, tej całkowitej prywatności, spokoju, gdy chcesz być sama... Posmutniała trochu, ale szybko to ukryła. Nie chciała wyjść na jakąś wrażliwą. Po prostu to jej pierwszy wyjazd, tak na stałe. Pewnie zostanie tutaj parę dobrych lat. Co ją tu spotka, czego się nauczy, pozostanie do końca życia. A ona pamięć miała bardzo dobrą. Ale nie chciała pogrążać się teraz w myślach, chociaż po to tu przyszła. Lepiej odezwać się Victorii, zawsze to jakaś znajoma twarzyczka w całym MSA. - wiesz, nie chcę wyjść na jakąś idiotkę czy coś. Chociaż osobiście, nie wyobrażam sobie grzecznego akademiku - stwierdziła, patrząc na swoją rozmówczynię.

- Ja jeszcze nikogo nie znam, więc ci nie mogę odpowiedzieć - powiedziała - Ale mam nadzieję, że nie będzie nudno. Mieszkam z kilkoma dziewczynami w pokoju, ale jeszcze ich nie spotkałam. Wszystko się zobaczy. Ale ja się nie boję być nowa, to takie nawet fajne, jak wszyscy na ciebie patrzą

- ja też nie! ale sama widzisz... jestem dosyć wybuchowa. Okey.. dobra - wystawiła ręce, jakby się poddawała, a potem spuściła je szybko - potrafię być spokojna, ale ludzie czasami mają mnie dość - wyszczerzyła się, po czym zaczesała włosy do tyłu. Zaczęły jej schnąć i teraz opadały na jej twarz, co wkurzało ją niemiłosiernie. - jak to nie znasz, znasz mnie! - zasmiała się - miałam szczęście, ze akurat wpadłam na Ciebie, a nie na jakąś babcie.

- O, ja zdecydowanie nie jestem spokojna, długo nie usiedzę w jednym miejscu. W którym pokoju mieszkasz? - zapytała - Może kiedyś wpadnę cię odwiedzić. Faktycznie, już znam ciebie! Zawsze jedna osoba więcej.

- zawsze to nie same obce twarze - stwierdziła - niech pomyślę. na samym końcu to będzie.. 30! tak, 30 na pewno. sama jestem, ale tak sobie wybrałam. znaczy, nie wiem jak to do końca wygląda, ale wyobraź sobie, przychodzi do Ciebie facet, chcecie się pieprzyć a tutaj.. wchodzi koleżaneczka z tekstem - tutaj zrobiła slodką minę i zrobiła charakterystyczne zgięcie nadgarstka - ou, sorry sweety, zapomniałam chusteczek higienicznych! - przewróciła oczami - no.. dlatego wzięłam sobie pojedynczy. najwyżej będę nocowała gdzie indziej. chociaż w sumie.. - zapomniała, że Victoria zapisała się do pokoju z większą ilością osób - chociaż w sumie... w grupie jest weselej.. - no dobra, z aktorstwa nie była najlepsza, a chciała wyjść na miłą. - no dobra, poddaje się, podziwiam, ze będziesz mieszkała z KIMŚ - ostatnie słowo przeliterowała.

Roześmiała się szczerze - Och wiesz, ja się też trochę obawiam tych dziewczyn, kto wie, jakie one będą - popatrzyła na wiszący gdzieś na ścianie basenu zegar - Ojeju, muszę się szybko zmywać, bo mam jeszcze wstąpić po coś do dyrektora o wpół do szóstej. Nie mam teraz przy sobie telefonu ani nie mam ci jak zapisać mojego numeru w wodzie, ale skoro wiem, w którym pokoju mieszkasz to wsunę ci pod drzwiami kartkę z numerem. Do zobaczenia - wyszła z basenu i pobiegła się przebrać

no to w takim razie Em też się zwinęła. xd

przyszli oboje na basen. miszel rozglądała się po wieeeeeelkiej hali basenowej, czuła się jak dziecko, zastanawiając się, gdzie iść najpierw, naprawdę za dużo atrakcji. - łał, co najpierw? - uśmiechnęła się.

tak już byli przegrani i w ogóle pewnie miszel wyglądała fajnie w bikini. -hm, może na tą zjeżdżalnię?- zaporponował i ją wskazał była taka sporoa co na niej się na takich wiesz pontonach we 2 zjeżdżało. na tropicalu jest takie coś.

u mnie taka jest! zmierzyła brandona wzrokiem, uśmiechając się przy tym pod nosem. - peeewnie, chodź. - powiedziała i pożałowała swojego entuzjazmu, bo już czuła w brzuszku tuptające bizonki, czy tam motylki.

ale fajnie masz. chwycił ją teraz on za łapkę i prawie że tam pobiegli i ustawili się w kolejce gdy nadeszła ich kolej to wzieli ten ponton znaczy branondon wziął położył go tam miszel pierwsza usiadła potem on. -gotowa?- psytał z uśmiechem

ta, i nigdy na niej nie zjechałam jeszcze, hahaha. - moja odpowiedź nic nie zmieni. - wyszczerzyła się i zjechali, i było słychać śmiechy, krzyki, piski nawet. - jeszcze raaaaaaaaaaaz!

ahaha niezle. xd - na tej samej? -spytał się i zaśmiał widząc reakcje dziewczyny taką dziecinną a za razem uroczą, lubił ją taka.- okej, to chodz. -znów ją chwycił i poszli do kolejki stać.