cukiernia!

Gość

nie wiem. patrzyla na niego uwaznie, dalej nachylajac sie nad nim:-dlaczego nie mialabym wyjscia, co?-ciagle szeptem, zresztą kogo moglo to obchodzic w cukierni? nie musiala sie drzec, no. usmiechnela sie lekko i zasmiala ciszej:-masz cos tutaj..-wziela chusteczke i wytarla mu kacik ust na ktorym chwile wczesniej opalaly sie jeszcze resztki szarlotki.

Admin Liczba postów : 1435 Join date : 26/03/2010

tak wyglądali teraz jakby mieli coś knuć, tak zamach na stan i żeby nikt ich nie słyszał to tak szeptali nachyleni nad sobą nawzajem. -bo mieszkałabyś w akademiku ze mną, na korytarzach byś mnie widziała i w ogóle i w ogóle, wszedzie ja- wszyczerzył się i tez zaśmiał- okej, dzieki- rzekł i patrzył w jej oczy, aha.

Gość

zasmiala sie pod nosem patrzac po chwili na sale, ponownie wracajac do chasa:-sam mowiles ze jest tyle fajnych osob, pewnie znalazlabym kogos innego..nie?-miala teatralnie pytajaca mine:-jakie..'i w ogole, i w ogole'..?-niech tlumaczy teraz jakie w ogole. ;p

Admin Liczba postów : 1435 Join date : 26/03/2010

patrzył na nią nadal i gestykulował rękoma.- no niby tak, ale ja jestem wszedzie i tak byś się na mnie natykała.- rzekł i w sumie jak zaraz zapytała o to to w sumie podrapał się po karku nie wiedząc co odpowiedzieć zbytnio - mogłabyś mnie spotykać u siebie w pokoju, chodzić ze mną się napić, nie wiem bym ci dawał z czegoś korki może, albo byś na zajęciach ze mną była. są różne opcje- wytłumaczył się.

Gość

wrocila w koncu na miejsce, bo juz i nogi i lokcie zdretwialy jej. usiadla swoim suchym tyleczkiem na krzesle z lekka ulga na twarzy. westchnela. skonczyla pewnie juz mont blanca i teraz zabierala sie za ostatnie lyki capuccina. patrzyla na niego zza papierowego kubka:-o kurcze, ale masz szczescie: nigdy nie bede uczyc sie w msa.-zasmiala sie przy tym minimalnie wzruszajac ramionami.

Admin Liczba postów : 1435 Join date : 26/03/2010

- w sumie tak- zaśmiał się - bo patrz byś tak na mnie ciągle krzyczała i w ogóle waliła byś mi do drzwi pięściami kiedyś bym zawału dostał i bym umarł albo bym musiał się u psychologa uczyć a tak oszczędzam zdrowie, nie sądzisz?-spojrzał na nią i dopił kawę.

Gość

prychnela lekko smiejac sie przy tym:-moze i oszczedzasz zdrowie, ale popatrz kogo tracisz.-powiedziala wybijajac klate do przodu i w ogole dzielnie wypinajac sie aby wskazac ze stracilby marlene!:-i skad wiesz ze bede zawsze walila do drzwi i krzyczala.-

Admin Liczba postów : 1435 Join date : 26/03/2010

-wiesz, nie tracę cię. bo przecież mieszkasz tu, możemy się po zajęciach spotykać nic straconego- uśmiechnął się. -no w sumie nie wiem, ale masz widać wybuchowa naturę i słodko się złościsz choć wydajesz się być serio niebezpieczna- wzruszyła ramionami lekko

Gość

spojrzala na zegarek, miala wazne spotkanie z..:-a wlasnie ze nie, tracisz mnie.-wstala nagle i wziela swoja torbe:-zreszta masz moj numer..to odezwij sie.-wyslala mu delikatny usmiech. a marlene byla niebezpieczna. zostawila pieniadze na stoliku i wyszla z cukierni aby zrobic ta niebezpieczna rzecz, mwhaha.

Admin Liczba postów : 1435 Join date : 26/03/2010

to było głupie on porzecież ją zaporsił to on stawaił no niechętnie dorzucił za swoje i dał napiwek niezły kelnerwi wziął swoje rzeczy i sobie poszedł. aha