Jaskinia

<3

nie wiem co tu mogła robić. pewnie spacerowała po plaży kiedy zaczęło padać i musiała się gdzieś schować. nie była żadną księżniczką, która topniała jak kostka cukru na deszczu, ale chora też być nie chciała. przypomniała sobie o tej jaskini,więc postanowiła w niej trochę przeczekać. miała nadzieję,że nie spotka tam niedźwiedzi, nietoperzy i tym podobnym zwierzęta. przycupnęła na jakiejś suchej skałce i podkuliła nogi pod klatkę piersiową. obserwowała sobie morze, lekko wzburzone.

niemalże spadła z tej skałki i zrobiła duże wystraszone oczy. -ja pierdolę? kto tam?! -odwróciła się w stronę ciemności, z której dochodził ją głos. może jakiś niedźwiedź do niej przemawiał? albo duchy zmarłych tutaj ludzi, kto tam mógł wiedzieć. cherry nie znała historii tej jaskini.

Nadal patrzyła na niego wytrzeszczonymi oczami i kiedy usiadł obok niej to odskoczyła automatycznie. serce waliło jej w piersi, jakby chciało zaraz wyskoczyć. -wiesz jak mnie przestraszyłeś?! myślałam,że umrę tutaj na zawał, a moje zwłoki rozszarpią nietoperze. -wyżaliła się. -ja już dobrze wiem,co powinnam a czego nie. chciałam się tylko schronić przed deszczem,a nie doznać... TEGO. -mówiła cała rozdygotana. cherry wolno się uspokajała.

wzdrygnęła się kiedy dotknął jej włosów. -o no na pewno się z tym liczyłam, ale w to nie wierzyłam. bo przecież nie ma zimy, to niedźwiedzie nie siedzą w jaskiniach prawda? a jaskiniowcy są fajni. -oznajmiła już nieco spokojniej. kojarzyła tego chłopaka,ale nie wiedziała gdzie go przylepić. może sam się zdradzi.

-niektórym facetom do dzisiaj to zostało, nie uważasz? i nie fantazjuję na temat jaskiniowców, co to to nie! -wyjaśniła i już prawie całkiem spokojna przedstawiła się nowemu koledze. -gdzieś już cię widziałam,ale nie wiem gdzie. -oznajmiła przyglądając mu się jakby to miało pomóc.

zarumieniła się,haha. -jesteś jasnowidzem czy co? no dobra, widziałam cię w jednej z moich fantazji, razem z jaskiniowcem. -zaśmiała się. oh co to był za wyborny trójkąt!

Uniosła brew patrząc na niego rozbawiona. -jesteś pewny,że byłbyś w stanie pracować za dwóch? nie znasz moich potrzeb, nie wiesz czy byś im sprostał. -drażniła się z nim, lubiła to robić. czasami.

popatrzyła na tą wypiętą jego pierś. -to,że umiesz wypiąć pierś nie oznacza,że wiesz....-w gruncie rzeczy wiedziała,że pewnie jest bożkiem seksu. -nie sugeruj się moją delikatnością,bo wcale nie odzwierciedla się w łóżku. -położyła rączkę na jego kolanie, właściwie to trochę nad.

-tak samo jak ty musiałbyś mnie przekonać o tym,że pracujesz za dwóch. -szepnęła mu do ucha kładąc swoje nogi na jego udach.

przebiegł ją dreszcz,bo w jaskini było trochę zimno. wtuliła się więc bardziej w niego,żeby ochronić się przed chłodem. odwzajemniła pocałunek i oplotła jego szyję rękami.

ściągnęła z niego jego koszulkę,żeby też trochę zmarzł, nie może być tylko tak,że ona. oplotła go nóżkami i mierzwiła włosy.

jęknęła i wygięła swe ciało w łuk. przez chwilę pomyślała,że ktoś może ich przyłapać. czy ta jaskinia uchodziła za miejsce publiczne? miała nadzieję,że nie,bo ten seks zapowiadał się tak jak mówił tony. szkoda byłoby to przerywać.