Przystań

- tak, jako dodatek - prychnęła - może sesja... na zdechłe mewy lecą jeszcze dziewczyny, woda, piasek, przystań, dziewczyna, najlepiej jakbym się rozebrała i całuję rybę! jakbyś to dal na okładkę jakiegoś pisemka pewnie sprzedałaby się w miliardowym nakładzie - przewróciła oczami i wskoczyła na jakąś belkę, obracając się przodem do chłopaka, na pięcie. - no dobra, zamykam się, bo jeszcze na mnie naskoczysz, że Ci dokuczam czy coś - usmiechnęła się zadziornie , ale nie przedstawiła się. W końcu to chłopak powinien pierwszy powiedzieć jak ma na imię, tak mi się wydaje, tak samo jak wydawało się to Emmie. CHociaż moze ona tylko chciała tak sądzić, bo samej nie chciało jej się ponownie przedstawiać? Któż to wie. Oparła rękę na biodrze - w każdym razie ja nie jestem fotogeniczna, więc.. odpadam!

- ej! - pokręciła głową, gdy Camil zaczął cykać jej zdjęcia bez jej pozwolenia. - czy ja Ci pozwoliłam co! - pokręciła głową, ale za chwilę zaczęła się wygłupiać do aparatu. zaczęła się nawet śmiać, gdy prawie się wywaliła, gdy wypięła mu tyłek wprost w obiektyw , ale potem wpadła na genialny pomysł! - ej! wiem! - zeskoczyła na normalną posadzkę, ze tak to powiem, o na stabilne podłożę i zaczęła tańczyć. Ujęcia pewnie musiały być fajne. Wreszcie się odwróciła i spojrzała na niebo! - o! Carlos! - oczywiście, nie przejęła się tym, że Camil jej się przedstawił i od razu pomyliła imiona - patrz jaki piękny zachód! no.... pięknie mnie witasz na nowej ziemi matko naturo! - zachichotała i obejrzała się na chłopaka.

- ou, przepraszam! musiało mi się pomylić, wydawało mi się, że mówię Camil! - powiedziała z powagą, ukrywając uśmiech. - no wiesz! dopiero potem, na samym początku wcale nie! chociaż i tak pewnie będą marne zdjęcia. - wzruszyła ramionami i spojrzała na zachód - cholera, pięknie tu. pewnie będę tutaj często przychodziła. O ile blisko jest z akademiku, bo szczerze... trochę się pogubiłam - powiedziała to prawie szeptem, jakby nie chciała psuć chwili. - jak mam na imię? hm.. a jakie do mnie pasuje? - spytała, z iskierką w oku.

- no błagam Cię, wysil się.. tak... nudna jestem, że wymyślasz mi takie denne imiona? - skrzyżowała ręce na piersiach i wbiła w niego morderczy wzrok - bo mi moja samoocena spadnie i co? - uniosła brwi i przekrzywiła głowę. - a co do odprowadzenia... tak, myślę, że to dobry pomysł. Chociaż Ty pewnie nie w akademiku, jak tutaj nie mieszkasz, prawda - spytała,nucąc sobie w głowie piosenkę katie gray, na którą miała ostatnio niezłą zajawkę. Uwielbiała jej głos i żałowała, że nie miała jakiegoś wybitnego głosu. Chociaż faceci mówili, ze miała taki.. przenikliwy i tajemniczy. możliwe. ale do spiewania najlepszy nie był.

- ej, to prawda , że mam tajemniczy głos? - spytała znikąd, bo postanowiła się go zapytać, cóż, jej rozmyślenia też do czegoś prowadzą. - ja? hm... Emma. - powiedziała, jak taka kocica, uśmiechając się wrednie - jak byłam mała, nienawidziłam mojego imienia. Jest takie oklepane.. kojarzy się z jakąś lalką, czy coś. O! na przykład moje koleżanki miały same Emmy jako barbie.. wolałam takie bardziej.. dostojne, rozumiesz? - spojrzała na niego pytającym wzrokiem, ale nie pozwoliła mu nawet odpowiedzieć, bo od razu się odezwała - ale wnet pojęłam, ze to imię idealnie do mnie pasuje. nie wiem czemu. No i też posiada w sobie... COŚ. i nie neguj tego, bo mi zepsujesz mój idealny tok myślenia. W zasadzie.. chyba z każdego imienia można zrobić coś sensownego, wystarczy użyć odpowiednią barwę głosu. - na chwilę zamilkła, przyglądając się mu - czyli w akademiku musi być fajnie... jeżeli nie spędzasz wolnych chwil w domu, to dobrze... i tak, jestem na tańcu, jak było widać na załączonym obrazku.

- za dużo gadam co..? przepraszam.. już bedę cicho - powiedziała, bo zauważyła, ze chyba przeszkadza mu ten jej ciągły monolog, Usiadła i spuściła nogi które dotykały wody, a sama oparła się jakiś pal, nie spuszczając tafli z oczu. Powoli jednak same powieki jej opadły, trudno się dziwić. Emma dzisiaj przeżyła podróż, chodzenie po nowym mieście, nowe twarze, basen, spacer po plaży, pozowanie do zdjęć Camila. Dużo, jak na jeden dzień. Pewnie się na chwilę zrobiła całkowicie cicho, toteż wyciszona prawie usypiała, ale nie chciała iść, chciała tutaj jeszcze trochę zostać, jakby bała się pierwszej nocy w akademiku. Chciała spotkać sie jeszcze z bratem, ale znając brata to nie wypali dzisiaj. Poczułaby się jak mała smarkula, gdyby pozbawiła go miłej zabawy, gdziekolwiek teraz się znajdował i z kim. Kosmyki włosów uroczo opadły jej na twarz.

- mam. - skwitowała krótko - dosyć bliską osobę. - dodała cicho - i fakt, wiem.. tylko jak ja się rozkręcę.. to wiesz, trudno mnie pohamować. rodzice jak mnie robili musieli chyba przy tym gadać, a nie wrzeszczeć. - stwierdziła i otworzyła lekko oczy, gdy zabrał jej kosmyk z twarzy, ale po chwili znów je zamknęła. - jestem taka zmęczona, ze nie wiem jak ja dojdę do mojego pokoju - jęknęła - jeszcze ta zmiana... i boję się jutra, pierwsze zajęcia, pierwszy kontakt z moim rocznikiem... a jak mnie nie zaakceptują taką, jaką jestem? ja się nie zmienie...

poszli sobie do akademiku, bo ja lece!