Chiringuito

No to wbili sobie tutaj, po drodze trochę się ścigali i biedny Easy się spocił, ojej, Julia będzie się za to smażyć ogniu piekielnym. Padł na krzesełko, wzrokiem taksując blondynkę w białym bikini, która uprawiała birny jogging po plaży, i osttakiem sił zamówił sobie jakiś soczek burżujski, świeżo wyciskany z owoców leśnych blablabla. Julia też sobie coś zamówiła, ale nie wiedział co, bo był za bardzo zajęty umieraniem. Dostał swój burżujski sok, wypił trochę i jakby w niego siła wstąpiła!
- Więc,, opowiedz mi, jakim cudem doszłaś do takiej wirtuozerii w koszykówce - wyciągnął się wdzięcznie na krzesełku.

Też się zdyszała, bo biegli trochę długo. Wylądowawszy na krześle, dyszała ciężko i ostatkiem sił zamówiła sok, malinowy powiedzmy. Poczuła ulgę, gdy poczuła słodki smak malin. Przyglądała się jakiemuś zegarowi, co wisiał na ścianie kawiarenki.
-Od dziecka w nią grałam, więc jakoś tak się wyrobiło-powiedziała z uśmiechem-Wiem, że to dziwne, wielu się dziwiło jak widziało, że dziewczyna całkiem dobrze gra-dodała.
Spojrzała na swoje uda, bo miała krótkie spodenki, to widziała chude szkapy. Pf. musi przytyć kilogram.

- Dobrze grasz - powtórzył i uniósł szklankę, pijąc do niej. - Koszykówka to kolejna rzecz w moim życiu, której nie może zdzierżyć mój ojciec.
Wyjął z kieszeni blackberry, obrócił je w dłoniach, sprawdził, czy Chase mu odpisał, stwierdził, że nie i schował go z powrotem. Podrapał się po głowie w wyczekiwaniu na odpowiedz.

Spojrzała na niego. W sumie, można było powiedzieć, że wyglądał na takiego, co ma wszystkich w dupie. Alkohol i te sprawy.
-To ja jestem przy tobie grzeczną córeczką tatusia-zaśmiała się słodko i napiła się soku. Chciała przełożyć nogi, a przez przypadek kopnęła chłopaka w kolano-Yhm przepraszam-powiedziała, na prawdę przeprosiła. A nie.

- Spoko, nic się nie stało - odruchowo chwycił się za kolano, w sumie nie wiem, pewnie to się jakoś w biologii nazywa. - Wiesz, ale to nie ma nic wspólnego z moim imprezowaniem. On chce, żebym przejął kiedyś jego firmę, a nieruchomości to nuuuudy - podkreślił, kręcąc szklanką, żeby się fajnie soczek w niej falował. Znowu komuś opowiada historię swojego strasznego, fajnie, nie?

Pokiwała głową, że rozumie. Jej brat miał odziedziczyć firmę po jej ojcu, a też nie chciał. Chyba ma ona brata, nie pamiętam. Uśmiechnęła się lekko i napiła się swojego soku. Był całkiem smaczny. Tak, był smaczny.
-Mam pomysł-powiedziała-Chodźmy się kąpać-pokazała na plażę i wodę i w ogóle. Taaak, dawno się nie kąpała w oceanie/morzu czyms tam.

- No okej - kiwnął głową, dopił soczek, wyjął ze spodni jakąś kasę. Rzucił na stół, ile tam miało być,w sumie nawet nie wiedział, najwyżej napiwek będzie duży. I się zmyli. I teraz ty zacznij, tak dla odmiany

e: no ale julka sobie przypuśćmy w połowie drogi przypomiała że musiała pranie odebrać, więc Easy na pożegnanie strzelił jej fotkę i poszedł do domu, znaczy ee do szkoły.

przyszła tutaj z czejsem, bo mi się tutaj podoba, pewnie też sprzedają tu ciasta, prawda. zajęli stolik z bardzo ładnym widoczkiem. - noooo, teraz możemy spokojnie pogadać - wyszczerzyła się, podając mu kartę, żeby sobue wybrał ciacho. - opowiedz mi o wszystkim.

miszel zamówiła sobie tylko zwykłą kawę, pięć kalori! - o czym chcesz, przecież tak dawno cię nie widziałam, że kompletnie nie wiem. pewnie cały czas się włóczysz za jakimiś dziewczynami, że cię złapać nie mogę. - mrugnęła do niego.

klub szalonych dziewic xd. - dziewice jeszcze istnieją? - okej, nikogo nie dyskryminuje! - a toplista, kurczę, - roześmiała się cichutko. - przecież wiesz, że zawsze będę tylko twoją modelką. - wysłała mu buziola przez stolik. - a tamto. - spojrzała na swoje paznokcie. - dan twierdzi, że mnie nadal kocha, no cholera.

- o proszę, tu cie mam, chcesz je rozdziewiczyć, najlepiej wszystkie naraz. - napiła się swojej kawy, co ją kelner właśnie przyniósł. - na zawsze, na zawsze. ja się wcale nie przejmuje, znaczy wiesz, że jestem okropnie zazdrosna o wszystko. - wzruszyła ramionkami.

- niezłe sobie stawiasz cele, powodzenia. - mrugnęła do niego, wcale a wcale nie była zła. - czeeeeeeeejs, on nie był dupkiem, to ja byłam szmatą! - jęknęła.

- już jesteś cholernie dobry, można być bardziej? - uśmiechnęła się całkiem szczerze. - dan nic mi nie zrobił. - upiła kolejnego łyka kawy. - nie mówmy o tym. daj zobaczyć zdjęcia.

- oj czejs, czejs, uwierz w siebie w końcu. - przeglądała zdjęcia, uśmiechając się pod noskiem. - o chloe, mieszkam z nią, urocza.

- oooo, czejsowi bije szybciej serduszko jak myśli o chloeeeeeee, urocze. - uśmiechnęła się. - jesteś zaproszony cały czas, nie zadawaj głupich pytań.

milusie - dobra, dobra, już się tak nie denerwuj. to kiedy wpadasz? - uśmiechnęła się. - mam wrażenie, że długo, długo nie będziesz musiał nikogo sprawdzać. - wzruszyła ramionami. - gdzie easy się podziewa ostatnio?