Miu Miu

stałą przed butikiem i patrzyła na wystawę zastanawiając się czy wejść czy nie wejść. nie miała sukienki na bal, a bal już jutro, więc przydałaby jej się jakaś sukienka, ale była taka niezdecydowana.... szukała w ogóle wzrokiem czy mają tam coś ciekawego, ciągle stojąc przed.

no właśnie, mogła np wdepnąć w gumę i nie mogła odkleić buta od płyty chodnikowej xd ucieszyła się na jego widok, bo już od razu wiedziała, że pójdzie razem z nią na zakupy i pomoże jej w wyborze, bo sama miała z tym pewnie kłopoty a bryan miał dobry gust. - czeeeeść! no właśnie tak się zastanawiam czy wejść. bo wiesz, jutro jest bal, a ja nie mam się w co ubrać.... - przycisnęła wargi do siebie - a ty się na niego wybierasz? - spytała, bo chciała wiedzieć czy będzie na balu czy nie.

mnie też jutro nie będzie, bo idę do kina na maraton, ale jest sobota, no właśnie. i wszystkiego najlepszego jeszcze raz, stara jesteś! ;d
to weszli do środka, w ogóle stęskniła się trochę za bryan'em, bo nie widziała go całe wakacje. - pójdziesz, pójdziesz, zobaczysz tak się skończy, że pójdziesz. - uśmeichnęła się - w końcu ja tam będę! - rozłożyła ręce tak jak na avku i zaczęła się rozglądać. - w ogóle dawno cię nie widziałam, wiesz! - odparł odkrywczo. prawie jak kolumb normalnie.

dziękuję,dziękuję :d ah no wiesz, przeraża mnie ta dorosłość, tyle spraw muszę załatwić xd
-jeśli będę musiał siedzieć sam w pokoju przed tv to pewnie,że pójdę. może wylosuję jakąś ślicznotkę i wieczór minie mi całkiem sympatycznie. -mrugnął do niej okiem. w sumie to nie obraziłby się, gdyby trafił właśnie na chloe. byłby pewny,że impreza w jej towarzystwie się uda, bo po pierwsze znali siebie i swoje poczucie humoru. a po drugie to nie wiem co... -no to prawda, dawno się nie widzieliśmy. ale teraz to nadrobimy, no nie. - kurde, mam wrażenie jakbym grała gejem :d może dlatego,że mitch w skinsach gra geja xd

ej no same problemy xd właśnieee, ale maxie był fajny ;d
- no ciekawe kogo ja wylosuję - zamyśliła się na chwilkę, ale nie miała jakiegoś faworyta w głowie, po prostu chciała się dobrze bawić, nieważne z kim! byleby ten ktoś potrafił się dobrze bawić. - fajnie, mógłbyś to być ty, fajnie by było - powiedziała sympatycznie. - nadrobimy. właśnie to robimy! - odparła i zauważyła jakąś fajną sukienkę - co powiesz o tej? - spytała przykładając do siebie wieszak z sukienką.

no bez przesady takiej długiej to by może nie wybrała, ale mógł sądzić, że była długa. ona zresztą i tak zrozumiała to po swojemu, bo wiadomo faceci... roześmiała się wesoło. - oj wy faceci to najchętniej widzielibyście dziewczyny w kusych spódniczkach........... - dobra bo to był jednak bal, zapomniałam, więc mogła być taka długa ;d - czemu, taka długość ci nie odpowiada? - przyjrzała mu się bacznie, czekając na jego argumenty. chociaż sama zaraz upatrzyła o wiele ładniejszą o krótszą, co by mu się na pewno spodobała.

e tam, tylko doradza koleżance :d znalazła więc taką idealną i zaciągnęła go do przymierzalni. tzn pod przymierzalnię, bo do właściwej przymierzalni weszła sama, chociaż pewnie chętnie wszedł by z nią. - poczekaj chwilkę, postaram się pospieszyć - krzyknęła, choć to nie było konieczne i zaczęła się przebierać.

- yhmm, mam problem - mruknęła wyglądając zza zasłonki - zamek - odparła uśmiechając się do bryana i odwróciła się do niego plecami, pozwalając by zapiął jej sukienkę.

no, przypomniałaś mi o tym jak marie zapinała cherry xd
- tak? to dziękuję ci za pomoc, kochany! - z tego wszystkiego nawet uścisnęła go i cmoknęła w policzek a potem zniknęła znów w przymierzalni, oczywiście znów musiał jej pomóc z zamkiem..a potem się rozstali w dobrych humorach i jeszcze raz mu podziękowała za pomoc w wyborze i potem się pożegnali, bo ja i tak zaraz idę.

i nawet dobrze, że tak zgrabnie to zakończyłaś, bo ja właśnie też zaraz idę :d

nie wiem czy tu można było kupić buty,ale mnie to g... obchodzi. nadal pewnie wisiała na jego ramieniu. -judee, postawisz mnie już na ziemię? -zapytała już nieco uspokojona. minęła jej pierwsza faza złości. być może przyjdzie druga, jeśli wybierze sobie jakieś pantofelki,ale okaże się,że nie ma jej numeru. a tak na marginesie, to jude ładnie pachniał i cały czas jak wisiała na tym jego ramieniu to miała nochal schowany w jego szyjce.

myślałam, że pod pachą! wcale się nie zmęczył, jak tak z nią szedł. i aha! buty były, ale chorobliwie drogie. no cóż... skoro takie chciała to będzie miała. nawyżej nie zje nic przez pół roku ;c - no już, już. - postawił ją w tym jednym buciki na podłogę, a pani sklepowa patrzyła na nich jak na złodziei ;c

teraz jednak żałowała,że ją postawił na zimnych płytkach. zauważyła jedną parę pięknych bucików, jednak nie tak pięknych jak te zniszczone. w każdym razie wyrzutów już dżudowi robić nie będzie. -o, chcę te! przepraszam, czy jest rozmiar 37? -spytała uprzejmie pani sklepowej.

spojrzał na kobitkę, która ociągała się ogólnie i miała ich w dupie, kazała poczekać, zniknęła gdzieś na zapleczu. - ej, szeri, bierz wszystko co ci się podoba i spadamy, póki nie wróciła. - zażartował i spojrzał na psa za drzwiami sklepu. patrzył na nich tęsknym wzrokiem.

zachichotała cicho. -oszalałeś, przecież tu są kamery. -potargała go po włosach. wiedziała przecież,że z tym żartuje. -chyba produkuje dopiero te buty... -powiedziała z niesmakiem, kiedy pani nie wracała od ponad 10 minut. a herkules jest herkulesem, więc wytrzyma bez nich jeszcze kilka minut.

pewnie, że wytrzyma. ale pani już wróciła i szeri oznajmiła, że nie. nie ma rozmaru, że jest tylko 38 i 36! ale jej rozmaru nie ma. no to się cały jude wkurzył i zrobił im rumbę w tym sklepie, jak silny w wojnie polsko ruskiej, w tej knajpie xd no okej! nie zrobił. przestąpił z nogi na nogę. - wybierz sobie inne, szeri.

Posmutniała, nie była wściekła,ale jej się smutno zrobiło. -cóż, to może te? -wzięła pierwsze lepsze z brzegu. już teraz nie chodziło o to czy ładne były czy nie, chciała tylko je założyć i wrócić do domu, najlepiej domu dżuda.

-okej! - ucieszył się, ze znalazła swoje ulubione. zapłacił nawet, jako, że jest fajny i uroczy i nawet dorzucił do tego ładny naszyjnik z wisiorkiem w kształcie wisienek! dwóch. słodko, nie? pani też się uczieszyła, że już sobie idą i będzie mogła wrócić to rozmowy w sekstelefonie.