Supermarket

-no to raczej dobrze słyszałeś, dlatego ciężka praca przede mną, bo ta żyleta da nam w tym roku popalić. -skrzywiła się i włożyła do wózka też sok pomarańczowy, no i może mineralną wodę. -a jak jest na fotografii?

-przynajmniej ktoś będzie miał lajtowy rok szkolny. -podsumowała ze śmiechem. wprawdzie jej nie przerażały te krwawe zajęcia z żyletą, bo kochała balet i robiła wszystko żeby doskonalić się w tym. -dlaczego faceci zawsze lgną do tego działu? -zapytała wesoło.

-ah bo ty jesteś ostatnia klasaa....nie wiedziałam. -wyjaśniła swoją malutką gafę. -czyli wy nie umiecie żyć bez alkoholu? -westchnęła. -czasami chciałabym przez jeden dzień mieć waszą psychikę, czym wy się kierujecie w dokonywaniu różnych wyborów.-roześmiała się.

-pf! nasza psychika na pewno za wiele się nie różni od waszej jeśli chodzi od odnalezienie się w niej. -skwitowała. wzięła aż jedno piwo, jakieś babskie i pożegnała się z kolegą, po czym ruszyła do kasy. zapłaciła, spakowała i wyszła.

przyszli więc i miał nawet listę zrobioną, tak na szybko razem z leną jakoś doszli do potrzebnych składników i łazili teraz po tym tesco czy innym realu.

-wezme sok, bo chyba się skończył - no bo jeszcze by mu uschła tam w pokoju z pragnienia i co by wtedy ludzie gadali! - dobra to kieruj, bo ja nie wiem gdzie jechać - rzadko bywał w supermarkecie bo był samowystarczalny,tzn pożyczał jedzenie od kolegów z pokoju. ale wózek cały czas trzymał on, bo przecież ciężko się kierowało.

no, ale i tak ciężki ;d - też jestem ciekawy - uśmiechnął się - ja np. nigdy nie piekłem ciasta - dodał jeszcze i popatrzył na te składniki i zastanawiał się dlaczego akurat wzięła mąkę tortową a nie inną.

ok, poszli, zaczynam, jak znajde jego pokój ;d