Energy

-myślisz, że danny będzie cierpiał przez miszelę? - wbiła w jego policzek paluszek. - nieładnie tak... a mnie to nie zaprosiłeś na obiad, czuję się zazdrosna! - zajęczała i w ogóle załkała nad swoim drinkiem, który z resztą cały wypiła.

-nie wiem, nie znam go poza tym mówiłem ci on jest pożalsię boże. - powiedział i wzruszył ramionami w sumie go ten cały danny czy dan nie obchodził. - oj, ale to ona chciała nagrodę że ją straszyłem, coś tak było- wytłmayczył się- ale jak chcesz jutro możemy na obiadek wyskoczyć, okej?-spojrzał na nią z uśmiechem i zamówił jej kolejnego drinka a sam sobie piwo.

-no dobra, niech będzie. do jakiejś drogiej restauracji, a co. - roześmiała się i spojrzała na drinka. - upijesz mnie i wykorzystasz, brendi. - wymruczała, el znała go dobrze, ufała mu. wiedziała, że traktuje ją jak siostrę swoją, jak kogoś kogo trzeba otoczyć opieką, prawda?

prawda, on wiedział że ona jest w tym całym klubie nie popierał tego ale też nie krytykował chciała to niech ma. - nie wykorzystam cię mała, w koncu jesteś ta czysta ej jak to było czystość dla boga, czy dla ludzi nie pamietam- potrzasnął głową i poczochrał jej włosy.

-ja nie wiem nawet o czym ty mi tutaj lamentujesz. - roześmiała się. - poproś mnie do tańca! - złapała go za ramię i napaliła się, bo wiedziała, że brendon dobrze tańczy. na jakim kierunku w ogóle on jest?

on jest bez kierunku. on jest studentem malarstwa. ale tańczyć dobrze umieć może. no to ją zaprosił pewnie tabnczyli gadali i dobrze bawili się do białego rana i pili, aha brandon ją oddał do akademika do jej pokoju żeby ją nie wykorzytsali po drodze i pa!

mlarstwo jest czadowe! potyniali, upita poszła do akademika, a później zwiedzać świat!