Filharmonia

Gość

siedział sobie na schodach przed filharmonią. wiele dojrzałych osób elegancko ubranych tu wchodziło, bądź wychodziło. on tylko na nich patrzył, strzelał zdjęcia z ukrycia. czasami jego wzrok przykuło małe dziecko bądź łkadna dziewczyna, ale potem znowu wracał do elegantów.

Gość

Ubrana w wieczorową suknię, buty na wysokim obcasie i długi czarny płaszcz, wchodziła po schodach. Niby miała bilet na ten dzisiejszy koncert, ale jakoś nie korciło ją siedzieć, między dwoma starszymi paniami, które zostały rozdzielone bo coś tam. Stała gdzieś w połowie schodów, gdy jakiś ziomek ogłosił, że zaraz zamykają drzwi, czy coś. Westchnęła i usiadła na tych schodach. I tak sobie siedziała.

Gość

-hej. - wymruczał do jej pleców. bo akurat siedziała jakoś odwrócona od niego, albo na schodku niżej. strzelił nawet jej foteczkę, znaczy jej plecom strzelił. miała fajne włosy, to stwierdził w myślach. westchnął widząc słabe oświetlenie, mimo, że i tak ciemno nie było. jakieś dziecko przebiegło przed nim krzycząc w niebogłosy, że goni.

Gość

Odwróciła się, zeby sprawdzić, czy ten ktoś mówi do niej. Spojrzała na niego i chyba mówił do niej. Uśmiechnęła się lekko i wróciła do przyglądania się jakiejś kobiecie z dzieckiem, które było nieznośne i zaczęła sie na nie wydzierać. Prychnęła pod nosem.

Gość

westchnął i przysunął się do niej. - nie ignoruj mnie, porozmawiajmy. - w ogóle to się znali, hej, cześć. bo poznawanie się jest głupie. - co u ciebie, czemu milczysz i się nie odzywasz leslie? - zasmucił się, że go olewa.

Gość

[color=purple]Na bank sie znali, bo z tego samego kierunku. Spojrzała na niego takimi...wiekszymi oczami, nie wiem.
-Ah, Ty mowiłeś do mnie-powiedziała nieco zdezorientowana-Wybacz, troche sie zamyśliłam-dodała po chwili i przeczesała rude włosy palcami-U mnie w porządku. Miałam iść na ten koncert jazzowy, ale odechciało mi się samej tam w ogóle wchodzić-wzruszyła ramionami-A co u Ciebie, Franz?

Gość

ale z innego roku, czy nie? nieważne. pewnie ją onieśmielił, haha. przeczesał dłonią swoje seksowne włosy i wzruszył ramionami. - nic ciekawego, jutro do szkoły, a mi się tak nie chce... - westchnął i spojrzał gdzieś tam w bok. - koncerty jazzowe są fajne. moje perfumy się tak nazywają, swoją drogą. - zaśmiał się. tak, używał fajnego zapachu live jazz, ysl. czad.

Gość

one są fajne, mój brat je ma ^^.
zaśmiała sie słodko, pokazując przy tym idealnie równy, bielutki zgryz, który osiągnęła przez powstrzymywanie się od palenia gandzi-wiem, że są fajne, ale lepsze są, gdy się idzie na nie z osobą towarzyszącą, z którą będzie można pośmiać się z miny kontrabasisty lub czerwonej twarzy saksofonisty-powiedziała, biorąc głęboki wdech-fajny zapach-dodała po chwili

Gość

pozdro dla brata! ; d
oślepiła go swoim zgryzem, ulala. przyjrzał się jej znowu. - a, no tak. samotne koncerty nie są miłe. jakiegokolwiek. to jak samemu pójść do kina albo na spacer. - chociaż z tym spacerem to różnie. on w końcu lubił czasami sam pospacerować, no tak. - o, dzięki. możesz wąchać do woli. ja też go lubię. - wyszczerzył się zaskoczony z jej komplementu.

Gość

pozdrowię jak wróci;D
uśmiechnęła się, tym razem nie pokazując ząbków.
-chcesz się przejść ze mną?-zapytała-nie mam zamiaru tu siedzieć i pluć sobie w zęby, że mogłam jednak iść. a z resztą, ostatni dzien wakacji, nie można się nudzić. a z Tobą, pewnie się nudzić nie da-dodała.

Gość

-w sensie, że na spacer iść? - wstał energicznie i wyciągnął do niej łapkę. - z wielką przyjemnością, leslie. - uśmiechnął się szeroko. - a dokąd chcesz iść? przedłużmy wakacje, chociaż o parę dni. nie jestem przygotowany na szkołę.

Gość

-chodźmy na plażę, ale nie na tą imprezę. mam ochotę pomoczyć się przy świetle gwiazd-powiedziała łapiąc się jego dłoni i wstając z pomocą chłopaka-dawno tak nie robiłam-dodała z uśmiechem i wzięła go pod rękę, jak to kiedyś robiono

Gość

uśmiechnął się. - świetnie, będziemy szukać wielkiego wozu. - i pewnie poszli. zacznij.